KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Na pewno nie zamierzam być prezesem GKM, bo znakomicie z tej roli wywiązuje się Marcin Murawski. Na razie zwyczajnie odpoczywam.

 

Zbigniew Fiałkowski dla "Przeglądu Sportowego"

WalasekOkoniewski2013Rok 2013 nieodwołalnie zmierza ku historii, można więc już teraz, nie czekając na Sylwestra, pozwolić sobie na małe podsumowanie tego, co działo się na krajowym podwórku. Jednak nie chodzi mi o dane statystyczne, albo przypominanie osiągnięć lub porażek poszczególnych zawodników i klubów, ale bardziej o pewne résumé potraktowane jako punkt wyjścia do zastanowienia się, w którą stronę zmierza żużel. Przede wszystkim ten nasz - polski, kojarzony zwyczajowo głównie z rozgrywkami ligowymi.




W trakcie poprzedniej przerwy zimowej doszło do zmiany stacji transmitującej rozgrywki Ekstraligi Żużlowej. Jak wyglądały transmisje w minionym sezonie, to wszyscy widzieliśmy - i wypada mieć nadzieję, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy nSport postara się o jeszcze jakieś niespodzianki (oczywiście pozytywne). Chociaż kibice speedwaya, przynajmniej ci nieco starsi, cieszą się, że mecze w ogóle oglądać można, wszak jeszcze nie tak dawno temu redakcje sportowe próbowały nam udowodnić, że skoro nie ma żużla w Warszawie, to taka dyscyplina medialnie nie ma racji bytu. Teraz transmisje są i kibice siłą rzeczy przyzwyczajają się do nich, a co za tym idzie, coraz lepiej widzą, jaka forma byłaby dla nich najlepsza. Stacja nSport pierwszy rok pokazywała żużel, więc można powiedzieć, że były to takie pierwsze "śliwki-robaczywki". Nie to jest jednak najważniejsze. Relacje w kanale kodowanym sprawiły, że dostęp do nich stał się trudniejszy, a przecież - przynajmniej teoretycznie - przedstawicielom niszowej, a jednocześnie bardzo drogiej dyscypliny, powinno zależeć na odpowiedniej promocji. Przecież prawdopodobieństwo, że ktoś z Olsztyna, Białegostoku, Koszalina, Warszawy czy Szczecina kupi platformę cyfrową przede wszystkim dla oglądania żużla jest mało realne. Jeśli do tego dodamy, że cykl Speedway Grand Prix jest dostępny wyłącznie w droższych pakietach NC+, a telewizja publiczna nie ma interesu w tym, żeby w jakikolwiek sposób angażować się w promocję tego sportu, to okazuje się, że sami zamykamy się w coraz ciaśniejszym kręgu. Świetnym pomysłem na promocję była na pewno współpraca One Sport z Eurosportem i transmisje z turniejów cyklu SEC. Tylko tak można spróbować zainteresować żużlem ludzi, którzy tej dyscypliny nie znają, a co za tym idzie także ewentualnych sponsorów. Jest to jakieś światełko w tunelu wybrukowanym zapisami wieloletnich umów na transmisje E-ligi i GP w paśmie kodowanym. To trochę tak, jakby młody zespół rockowy postawił wyłącznie na biletowane koncerty i tym sposobem próbował zdobyć fanów. Znacie taki? Tak się po prostu nie da, bo nikt nie będzie kupował kota w worku. Zwłaszcza w kraju, gdzie - pomimo obwieszczonej właśnie z triumfem "średniej krajowej" w wysokości niemal 4 000 PLN - wciąż każdą złotówkę ogląda się z reguły dwa razy przed wydaniem.

Zobaczymy jak sprawdzi się w praniu rezygnacja z KSM-u. Tegoroczny okres transferowy pokazał, że kluby raczej skupiły się na zachowaniu składów. Wydaje się, że próby sztucznego kontrolowania siły poszczególnych ekip nie są dobrym kierunkiem, co najlepiej widać po lidze angielskiej, gdzie dochodzi do kompletnej paranoi, bo kluby wobec coraz bardziej restrykcyjnych współczynników rezygnować muszą z tych, którzy pojechali... zbyt dobrze, co najczęściej kończy się odejściem tychże żużlowców nie tylko z drużyny, ale nawet całkowitym odpuszczeniem sobie jazdy na Wyspach. Mimo to Brytyjczycy dalej w to brną, choć ichni KSM wcale nie poprawił sytuacji finansowej klubów, nie podniósł poziomu, ani nie zwiększył frekwencji na trybunach. Podobne efekty są także u nas.

Opublikowane ostatnio wyniki audytu w I oraz II lidze są w kilku przypadkach wręcz powalające. Szczególnie dług Startu Gniezno jest zastanawiający w kontekście stylu w jakim ta drużyna kończyła rozgrywki, a jeszcze bardziej zadziwiający jest fakt otrzymania przez nią licencji na sezon 2014. Cóż, można i tak... Czytając wyniki tegoż audytu nie bardzo potrafiłem znaleźć odpowiedź na pytanie: po co właściwie są licencje? Owszem, w pewien sposób dyscyplinują prezesów, aby rozliczenia z zawodnikami nie trwały w nieskończoność, ale czy tworzą jakiekolwiek zabezpieczenie, czy zmuszają klubowych bossów do popisywania realnych kontraktów? Zdecydowanie nie, bo nie dotyczą przyszłości, a jedynie podsumowują zakończony sezon. Gdyby faktycznie zapisy były przestrzegane, to dziś mielibyśmy co najwyżej dwie ligi. Każdy łańcuch jest tak mocny, jak mocne jest jego najsłabsze ogniwo, a przecież wyłapywanie tychże miało być właśnie głównym zadaniem postępowania licencyjnego. No tak, ale gdyby drużyny nie dostały pozwolenia na start, to kto płaciłby składki do centrali? Dlatego mamy twory typu licencja nadzorowana, licencja warunkowa, czyli odpowiednik szyn przy stopniach w szkole. Uczeń mające ocenę 2= nic nie umie, ale formalnie nie ma oceny niedostatecznej, dzięki czemu ukończy edukację i wszyscy są zadowoleni, gdy opuszcza placówkę oświatową. W ten sposób można ominąć (rozwalić) każdy system, ale jest to wyłącznie odłożenie problemu na później, bo przed koniecznością jego rozwiązania będzie musiał stanąć ktoś inny. Oczywiście go nie rozwiąże, ale za to wymyśli inne „genialne” obejście. Jak to śpiewa Adam Nowak z zespołu Raz Dwa Trzy: „jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań...”

W tym wszystkim najbardziej zaskakuje mnie postawa samych żużlowców, którzy stali się żywymi marionetkami, przyjmującymi (poza pojedynczymi wyjątkami nie mającymi odpowiedniej siły przebicia) wszystkie zmiany regulaminu i decyzje swoich pracodawców bez większego protestu. Dlaczego? Odpowiedź pewnie nie jest zbyt wyszukana, bo jeśli nie wiadomo o co chodzi, to... No właśnie. Najwyraźniej wystarczają im pieniądze zarabiane w Polsce, więc siedzą cicho. Na dodatek na zmianach często najgorzej wychodzą ci będący na szczycie (jak Tomasz Gollob czy Jason Crump na tłumikach), więc w stosunkowo łatwy sposób można ich dogonić, a nawet wyprzedzić. Koniec dygresji. Nie liczy się bezpieczeństwo, a jedynym argumentem do upomnienia się o swoje jest sytuacja, gdy zawodnikom zabiera się pieniądze (co oczywiście nie przeszkadza im podpisywać wirtualnych kontraktów). Świetnym przykładem jest tu Rafał Okoniewski, który, podobnie jak cała rzeszowska drużyna, odmówił wyjazdu na tor w Lesznie, za co otrzymał cztery wykluczenia, co obniżyło jego średnią biegopunktową i spowodowało znaczący spadek w rankingu. Zgodnie z regulaminem klub obciążył go karę finansową w wysokości 180 tys. zł. Najśmieszniejszy w tym wszystkim jest fakt, że spora część tej kary nałożonej przez panią prezes jest wynikiem podporządkowania się decyzji pani prezes. Warto było chować głowę w piasek? Raczej nie. Teraz „Okoń” może się odwoływać, co też uczynił, ale warto przypomnieć, że trybunał PZM anulował karę nałożoną na panią Martę Półtorak, czyli orzekł, że dobro sportu nie ucierpiało na jej czerwcowych działaniach. Czyli krótko mówiąc, sprawy właściwie nie ma. Jeśli teraz racja zostanie przyznana zawodnikowi, to będziemy mieli małą niezgodność, wszak poprzednia interpretacja trybunału jest prawomocna. Żeby było jeszcze ciekawiej, Rafał ma wciąż ważny kontrakt z klubem, a więc ewentualne wypożyczenie zależy od widzimisię działaczy. W podobnej sytuacji był także Jurica Pavlic, ale jemu udało się kontrakt rozwiązać. Przy czym sformułowanie „udało się” zawiera w sobie tyle treści, że pewnie starczyłoby na cały artykuł. Nie wiem jak Okoniewski, ale Chorwat na pewno dwa razy zastanowi się, gdy znów otrzyma „propozycję” rezygnacji z wyjeżdżania na tor. A wystarczyło zwyczajnie postawić się i zawalczyć o swoje, gdy był na to czas.

Ciekawe czy opublikowane zostaną rezultaty audytu w klubach ekstraligowych? Obawiam się, że wyniki mogłyby powalić nawet pesymistów. Najgorsze jest to, że nie ma widoków na poprawę. W Wybrzeżu żużlowcy nie chcą podpisywać kontraktów, Włókniarza nie stać na spłacenie Emila Sajfutdinowa, a „Jaskółki” według doniesień dziennikarzy mają wciąż jeszcze ponad milion złotych długu do uregulowania. Przecież ta krótka wyliczanka to już prawie 40 procent drużyn! Nawet Falubaz jest na minusie i nie chce mi się wierzyć, że to wyłącznie efekt meczu, który się nie odbył i stadionu, którego pomimo remontu i tak najczęściej nie udawało się zapełnić. Niewątpliwie od jakiegoś czasu żużel jest w trudnym okresie, a problemów nie da się rozwiązać bez wsparcia żużlowców. To środowisko musi się wreszcie zjednoczyć, bo samo systematycznie podcina gałąź, na której siedzi.

 

Udział zawodników nie może ograniczyć się wyłącznie do grzecznego trzymania gazu i zarabiania pieniędzy, bo takie podejście przyciąga zbyt wielu cwaniaków próbujących sprowadzić speedway do załatwiania własnych interesów. Brakuje niestety autorytetów na miarę Hansa Nielsena czy Tony'ego Rickardssona, ale być może to wszystko jest potrzebne, aby lider wyłonił się spośród młodego pokolenia. Jeśli mam szukać pozytywów, to właśnie młodość jest jednym z nich i stopniowo zapełnia lukę po nijakiej dekadzie dzisiejszych "okołotrzydziestolatków", którzy nie zdołali w odpowiednim momencie przebić się przez mur postawiony przez ich poprzedników. Dziś Tai Woffinden, Darcy Ward, a także cała grupa polskich i duńskich młodych wilków nie ma tego problemu, bo ich starsi o kilkanaście lat koledzy najczęściej w skali makro są co najwyżej średniakami. Tak więc, w przededniu Nowego Roku, zakończę ten artykuł optymistycznie, choć z dotychczasowej treści niespecjalnie zanosiło się na to. Nawet jeśli nasze rozgrywki ligowe się - delikatnie rzecz ujmując - zrekonstruują (co pewnie nastąpi za jakiś czas), to żużel jako taki przetrwa. A może nawet wyjdzie mu to na dobre?

 

 Szampańskiego Sylwestra i Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku dla Was i dla Waszych Drużyn!

Wojtek

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Na pewno nie zamierzam być prezesem GKM, bo znakomicie z tej roli wywiązuje się Marcin Murawski. Na razie zwyczajnie odpoczywam.

 

Zbigniew Fiałkowski dla "Przeglądu Sportowego"

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2023
1. Betard Sparta Wrocław  14 30 +124
2. Platinum Motor Lublin  14 28 +185
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 20 +54
4. TAURON Włókniarz  14 18 +13
5. ForNature Solutions Apator  14 15 -42
6. FOGO Unia Leszno  14 11 -98
7. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 10 -61
8. Cellfast Wilki Krosno  14  7 -175
 1. Liga Żużlowa 2023
1. ENEA Falubaz Zielona Góra
 14  35 +232
2. Abramczyk Polonia Bdg.
 14  21 +18
3. Arged Malesa Ostrów  14  21 +22
4. ROW Rybnik  14  18 -28
5. Trans MF Landshut Devils
 14  15 -56
6. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14  12 -45
7. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź  14  10 -93
8. InvestHouse Plus PSŻ  14  8 -50
2. Liga Żużlowa 2023
1. TEXOM Stal Rzeszów
 12  21 +137
2. Ultrapur Start Gniezno
 12
 20 +91
3. OK Bedmet Kolejarz Opole  12
 19 +43
4. Grupa Azoty Unia Tarnów  12
 14 +43
5. Optibet Lokomotiv
 12  14 -24
6. ENEA Polonia Piła  12  10 -111
7. Metalika Recycling Kolejarz  12
 5 -177

Klasyfikacja końcowa SGP 2022

1. Bartosz Zmarzlik
166
2. Leon Madsen
133
3.  Maciej Janowski
106
4. Fredrik Lindgren 103
5.  Robert Lambert 103
6. Daniel Bewley
102
7. Patryk Dudek 102
8. Tai Woffinden 93
9.  Martin Vaculík
91
10. Jason Doyle 83
11. Mikkel Michelsen 82
12. Jack Holder 67
13. Max Fricke 52
14. Anders Thomsen 51
15. Paweł Przedpełski
29

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43