KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Na pewno nie zamierzam być prezesem GKM, bo znakomicie z tej roli wywiązuje się Marcin Murawski. Na razie zwyczajnie odpoczywam.

 

Zbigniew Fiałkowski dla "Przeglądu Sportowego"

komarnicki GPŻużel to już taki sport, w którym numerów nie brakuje. Tych w cudzysłowie, i tych bez. Podczas gdy na co dzień gros uwagi poświęcać musimy żużlowym "numerom" w ich zielonostolikowym wydaniu (acz są od nas lepsi), tym razem skupimy się na dosłownym słowa znaczenia. Ale nie w kontekście polskiej, ligowej młócki, a Grand Prix. Zapewne nie raz, choćby przy okazji losowania pól startowych, słyszeliście komentarze ekspertów, kto wylosował dobrze, a kto źle. Kto ma handicap już na starcie, a kto będzie mieć "pod górkę". Część fanów wierzy w te zależności i analizę szans rozpoczyna od rozkładu pól, inni machają ręką z uśmiechem politowania, kwitując: "jak ktoś jest dobry, to z każdego pola pojedzie". No właśnie, a co na ten temat mówi statystyka?

Pod uwagę weźmiemy wszystkie rundy Grand Prix od 2005 roku, wyliczając średnie tylko z fazy zasadniczej turniejów. Na sam początek, dla porządku, przypomnijmy sobie jak wygląda rozkład jazdy dla poszczególnych zawodników (numerów) w tradycyjnej 20-biegowej tabeli:



A teraz przejdźmy do faktów. Na przestrzeni lat, różne pola miały swoje lepsze i gorsze chwile. Wiadomo, że duży wpływ miał na to fakt jaki zawodnik w danym turnieju jechał z danego numeru. Z zasady inaczej punktował Harris, inaczej Crump czy Woffinden. Jednak czasami, a nawet częściej niż "czasami", pola odgrywały ważną rolę. Chyba najlepiej pokazują to te z nich, u których wystąpiła najmniejsza różnica na przestrzeni lat. Zwłaszcza widać to u numerów 1 i 10. Oto tabela, która będzie podstawą naszej analizy:


Ze statystyk jasno wynika, że najbardziej sprzyjającym numerem jest... "pechowa" ponoć 13-tka. Czyli - powracając na moment do tabelki z "rozkładem jazdy" - układ skrajny na początku zawodów: D - A - A - B - C. Przewaga nad następnym numerem jest dosyć znacząca, bo wynosi blisko 0,070. Zwłaszcza ostatnie lata zrobiły różnicę, jednak trzeba pamiętać o roku 2012, kiedy to z tego numeru 3-krotnie pojechał Andreas Jonsson i tylko raz awansował do półfinału, słabo spisywał się również Chris Harris, który dwa razy nie awansował do decydującej części turnieju. Na drugim biegunie mamy rok 2014. Średnia 2,073 jest absolutnie najlepszą, jaka widnieje w naszej statystyce. Tylko dwa starty w całym sezonie (Hampel 4 pkt w Daugavpils oraz Lindgren 5 pkt w Mallili) nie dały temu numerowi półfinału. To właśnie wtedy swój najlepszy wynik w karierze zanotował Troy Batchelor, który w Kopenhadze spod 13-tki wykręcił komplet trójek. Średnią podnieśli m.in. Woffinden w Cardiff (zdobywca 13 punktów) oraz w Tampere gdzie zanotował dwa oczka mniej. Co tu dużo mówić, gdyby w roku 2014 ktoś przed każdym turniejem GP udawał się do bukmachera i bez patrzenia na nazwisko jeźdźca spod 13-tki konsekwentnie obstawiał jego półfinał... sezon 2015 mógłby już obejrzeć w lepszych warunkach.

Dla kontrastu weźmy na tapetę najgorszy wynik w naszej tabeli - a taki "osiągnął" numer 4 (śr. 1,331). Żeby odnaleźć absolutne dno w danym sezonie, musimy przenieść się aż do roku 2007. Spod "czwórki" pojechali wówczas m.in. Antonio Lindbaeck w Pradze (0 pkt w trzech startach), Rune Holta w Lonigo (2 pkt) oraz Matej Zagar w Daugavpils (2 pkt). Efekt: zawstydzająca średnia 0,943. Niby żaden z nich historii GP nie odmienił, ani w tamtym sezonie, ani w kolejnych, ale trudno powiedzieć, żeby to była najsłabsza trójka ostatniej dekady.


Nie tylko punkty miarą sukcesu, czyli półfinaliści - wystąp!

Przeanalizujmy teraz równie ważną kwestię, czyli liczbę awansów do półfinału. W tej tabelce bierzemy pod uwagę 119 turniejów, z oczywistych względów nie są wliczone zawody w Goeteborgu i Gorzowa z 2011 roku oraz z Warszawy z roku 2015. Postanowiłem natomiast ująć w zestawieniu zeszłoroczny turniej w Daugavpils z tego względu, że seria zasadnicza w całości została rozegrana.


Po części wyniki uwidocznione w tej tabeli pokrywają się z poprzednimi, jednak liczby są bardziej wyrównane. Z wyjątkiem numeru 4, który w obu zestawieniach pełni rolę "czerwonej latarni". Jednak najbardziej zadziwiająca jest średnia numeru 3 w sezonie 2005. Niemoc tego numeru sprawiła, że tylko raz udało się awansować do półfinału, był to Bjarne Pedersen w Cardiff. Do czołowej ósemki nie awansowali wówczas m.in. Gollob (Wrocław), Richardson (Eskilstuna), Adams (Kopenhaga) czy Andersen (Mallila).

Przejdźmy do drugiej liczby skrajnej. Mowa tu o numerze 6 w sezonie 2012. Trzeba jednak zaznaczyć, że to też zasługa wielkich zawodników, w tamtym roku z tego numeru jechali: Nicki Pedersen (2x), Tomasz Gollob (2x), Fredrik Lindgren (2x), Chris Harris, Emil Sajfutdinow, Greg Hancock, Chris Holder, Hans Andersen, Jarosław Hampel. Skończyło się na niesamowitej skuteczności aż 10 awansów do top8. I od razu uspokoję - to nie Brytyjczyk był jednym z dwóch, którzy wtedy się nie popisali i zaniżyli tę "epicką" średnią. Sprawcą był... Tomasz Gollob w Kopenhadze oraz Hans Andersen w Vojens. Swoją drogą, ten ubiegły sezon (2015) pod tym względem był jednym z najbardziej wyrównanych.


Każdy numer jest równy. Hmm... ale są równiejsze

Następna tabela przedstawia równie ciekawe zestawienie: maksymalnej i minimalnej zdobyczy punktowej danych numerów startowych. W nawiasach podano ile razy ten skrajny wynik miał miejsce. Jedenaście lat, tyleż edycji i 119 turniejów to spora baza wyników, ale wbrew pozorom nie wystarczyło wpisać wszędzie 15 i 0.

Liderem w kompletach okazał się (ponownie) numer 13. Czyja to zasługa? Nickiego Pedersena w Lonigo 2007, Tomasza Golloba w Bydgoszczy w 2008, Emila Sajfutdinowa w Krsko w 2009 oraz Troya Batchelora w Kopenhadze w 2014 roku. Jednak ciągle pozostaje 6 numerów bez kompletu trójek (stan na 01.01.2016). Najbliżej tego wydają się być numery 3 oraz 10, które to już trzykrotnie ocierały się o ideał. Najgorszym z najlepszych jest numer 1. Maksymalną liczbę 13 oczek zdobył Niels Kristian Iversen w Daugavpils w 2013 roku. Jak widać jazda zaraz po równaniu toru nie sprzyja kompletom. Jednak to "jedynka" wraz z "ósemką" pozostają jedynymi numerami bez zera na koncie. Dwukrotnie jadący spod numeru 8 zawodnicy w ostatniej serii startów ratowali się przed "olimpiadą". Byli to Jason Bunyan w Auckland 2012 (dzika karta) oraz - i tu daleko nie trzeba szukać - Krzysztof Kasprzak w Gorzowie 2015.

Następna tabelka przedstawia liczbę zwycięstw z danego numeru startowego. Wyraźnym liderem jest oczywiście numer 13. Aż 14 zawodników wygrywało już turniej GP z tego numeru. Dwukrotnie zrobili to Tai Woffinden oraz Nicki Pedersen.

Przyznam szczerze, że najbardziej zaskakującym dla mnie wynikiem okazało się tylko jedno zwycięstwo numeru startowego 1. Tym jedynakiem jest Niels Kristian Iversen, o którego przypadku pisałem kilka wersów wyżej. Obecnie najdłużej czekamy na zwycięstwo numeru 10. Ostatni raz zawodnik z tym numerem startowym wygrał rundę zasadniczą w 2010 roku w Gorican, a był nim... nie kto inny jak Chris Harris. Jeżeli historia ma się powtórzyć i przyjdzie nam czekać na ponowny triumf Brytyjczyka, niechybnie pobijemy rekord Przeglądu Sportowego (istnieją na rynku od 1921 r.).


Od ognia, zarazy i piętnastki w Gorzowie uchroń nas, Panie...

Popatrzmy teraz na aspekt przez wielu prawdziwych ekspertów uważany za kluczowy, czyli jak poszczególne numery spisują się na danych torach. O tym, że istnieją tu spore różnice najlepiej świadczy przykład numeru startowego 4, który w Cardiff jest liderem, ale już w Krsko kompletnie sobie nie radzi, i to bez różnicy jak dobry jeździec plastron z "czwórką" przywdzieje. Przekonali się o tym m.in. Leigh Adams, Andreas Jonsson czy Niels Kristian Iversen.

Żeby nie szukać tak daleko, zerknijmy na Gorzów. Ewidentnie widać, że numer 15 nie sprzyja tam żużlowcom. I podobnie jak w Słowenii, ani wielkie nazwiska, ani aktualna forma, nie były w stanie tego impasu przełamać. Na "Jancarzu" z 15-tką na plecach nie radziły sobie już takie tuzy światowego speedwaya, jak Nicki Pedersen, Jarosław Hampel czy Maciej Janowski. Trochę współczujemy temu, kto wylosuje ten numer w kolejnej edycji...

Najbardziej wyrównane wydają się tory w Cardiff oraz w Mallili. I to w zasadzie pokrywa się ze spostrzeżeniami większości kibiców wyniesionymi na bazie transmisji TV. W stolicy Walii, tak jak wspomniałem wyżej, ponad przeciętność wybija się numer 4, natomiast niską średnią ma sąsiedni numer 5. Na przestrzeni 11 lat tylko trzy razy zdarzyło się, że zawodnik z tego numeru awansował do półfinału. Byli to: Michael Jepsen Jensen w roku 2015, Chris Harris w 2008 oraz Scott Nicholls w 2005. Jak na Grand Prix, doborowa trójka.

W Pradze resztę na głowę biją numery 7, 8 oraz 12.  Jednak od razu zaznaczę, że miały one szczęście do dobrych żużlowców. Często startowali spod nich m.in. Jason Crump, Nicki Pedersen czy Tomasz Gollob. Na torze, gdzie trudno o techniczne cuda, poniekąd robili po prostu swoje. Gorzej jest z numerm 4. To właśnie jadąc spod "czwórki" Tomasz Gollob w 2006 roku nie potrafił awansować do półfinału. Jego los powtórzył Tai Woffinden w 2010 roku i Chris Holder w roku ubiegłym. Z tego numeru udało się to tylko dwóm zawodnikom, byli to Antonio Lindbaeck w 2012 roku oraz Nicki Pedersen w roku 2009.

Kocha, lubi... nienawidzi!

Pora na jakąś puentę. Szanując żużlową inteligencję czytelników PoKredzie.pl, wyciągnięcie całościowych winosków pozostawiam każdemu z osobna, na koniec postanowiłem jednak pomóc w odpowiedzi na pytanie, które chyba każdemu kibicowi od początku naszej analizy nasuwa się samo. Czyli - mówiąc wprost - kto jakie pola lubi, a komu spod jakiego numeru zawsze "wiatr w oczy"? A może taka zależność istnieje tylko w forumowych przepychankach? Popatrzmy.

W powyższej tabeli zestawiłem zawodników, którzy w roku 2016 będą cieszyć nasze oczy podczas walki o tytuł najlepszego żużlowca globu. Postanowiłem jednak uwzględnić tylko tych, którzy odjechali już w GP "ładnych parę rund". Fanów Piotra Pawlickiego czy Bartka Zmarzlika uspokajam - ich wyniki skrzętnie notuję, na razie jednak ze względu na niewielką liczbę startów byłyby niemiarodajne.

Na sam początek w oczy rzuca się wspaniały wynik Andreasa Jonssona uzyskany spod 11-tki. Szwed jechał z tego numeru w sumie 4 razy, jednak podczas jednej rundy (a dokładnie w Kopenhadze w 2013 r.), AJ zakończył turniej po pierwszej serii startów, kiedy to doznał urazu barku. W pozostałych trzech rundach Szwed zawsze meldował się w półfinale. Szacunek!

Patrząc na wyczyny Antonio Lindbaecka w oczy rzucają się numery 5 oraz 15. I tutaj także często będzie pojawiać się wspomniana wyżej Kopenhaga. Bo i w roku 2005, i w 2006 w stolicy Danii Szwed wylosował numer 5, co dwukrotnie zaowocowało awansem do półfinału. Kiedy jednak w latach 2012-2013 w tym samym mieście wylosował 15-tkę, dwukrotnie do czołowej ósemki nie wszedł. To dwa z czterech przypadków, kiedy czarnoskóry zawodnik jechał z tym numerem. W pozostałych dwóch (Toruń 2013 oraz Leszno 2011) również zabrakło go w top8. Jak dobrze, że w lidze spod 15-tki raczej nie da rady pojechać.

Spójrzmy na statystyki właściciela dwóch uroczych piesków (ale leniwych niemal tak samo jak ich pan). Jak to jest możliwe, że "Bomber" Harris, który pod każdym numerem balansuje na granicy 1,00 pkt/bieg, przy numerze 7 zanotował średnią 1,800? Magia szczęśliwej "siódemki"? Zdziwicie się zapewne faktem, że ów "siódmy cud świata" nie był efektem jednego "fartownego" turnieju, ani nie zawiera się w nim piękne zwycięstwo Harrisa w Cardiff. "Bomber" jako siódemka jechał aż trzy razy, z czego dwa razy awansował do półfinału, były to zawody w Terenzano 2010 (12 punktów) oraz w Malilli 2011 (10 punków). Jedynym turniejem, kiedy Harris nie dostał się do czołowej ósemki, była Kopenhaga w 2009 roku, gdzie Brytyjczyk zdobył 5 punktów. Jeśli coś jeszcze przychodzi na myśl, to tylko to, że Grand Prix Challenge "Bombel" ma wieczną siódemkę.

Coś o innych herosach? Proszę bardzo. Wysokie wyniki Chrisa Holdera spod numeru 3 oraz Taia Woffindena z 12-tki są na razie efektem jednego dobrego turnieju z danego numeru. Australijczyk uzyskał ten wynik w Mallili w 2014 a obecny Mistrz Świata w Krsko w 2013 roku.
Nicki Pedersen spod każdego numeru notuje bardzo wysokie średnie z wyjątkiem zadzwiająco dołującej go "dwójki". Taki wynik rezultatem aż 9 odjechanych turniejów, spośród których 4 razy meldował się w półfinałach oraz 4 razy go w nich nie było. Tym ostatnim, dziewiątym turniejem, były zawody w Warszawie 2015, ale tam zatrzasnął się w toalecie. Przypadek? Nie sądzę...

U Grega Hancocka, jak przystało na żużlowego matuzalema i mistrza w jednej osobie, widzimy raczej stabilne liczby. Efekty tego ważą kilka kilogramów i mają różne barwy, z przewagą złotej. Jako ciekawostkę można zauważyć, że Amerykanin w piątkowe przedpołudnia przejawia wybitne szczęście do losowania tego numeru, który przeklina jego ulubieniec z akapitu wyżej. Kalifornijczyk najczęściej jechał z "dwójką" na plecach (aż 13 razy), najmniej zaś spod "czwórki", tylko 3 razy.

Nasz Jarek Hampel wysoką średnią spod 8-ki (2,200) zawdzięcza trzem turniejom podczas których zawsze meldował się w półfinale, mówię tu o zawodach w Lesznie w 2008 roku, w Bydgoszczy 2007 oraz w Mallili w 2006 roku. Słaba średnia spod 7-ki wynika z 4 turniejów, podczas których aż trzykrotnie kończył z 6 punktami i raz z 5 oczkami na koncie. Ciągle czekamy na debiut Zagara z "dwójki" oraz Iversena z "piątki".

I na tym kończymy nasze rozważania na temat numerów. Mam nadzieję, że zaciekawił was ten temat, a dzięki tej lekturze będziecie ineco inaczej podchodzić do słów dziennikarzy i ekspertów o tym, jakie to numery są dobre, a jakie złe. Każdy rok ma jednak swoją charakterystykę, to także wynika z powyższych zestawień. Zobaczymy, jak będzie w sezonie 2016. Oczywiście postaramy się Was o tym poinformować.

Krzysztof Gurgurewicz
Twitter

Foto: stalgorzow.pl

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Na pewno nie zamierzam być prezesem GKM, bo znakomicie z tej roli wywiązuje się Marcin Murawski. Na razie zwyczajnie odpoczywam.

 

Zbigniew Fiałkowski dla "Przeglądu Sportowego"

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2023
1. Betard Sparta Wrocław  14 30 +124
2. Platinum Motor Lublin  14 28 +185
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 20 +54
4. TAURON Włókniarz  14 18 +13
5. ForNature Solutions Apator  14 15 -42
6. FOGO Unia Leszno  14 11 -98
7. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 10 -61
8. Cellfast Wilki Krosno  14  7 -175
 1. Liga Żużlowa 2023
1. ENEA Falubaz Zielona Góra
 14  35 +232
2. Abramczyk Polonia Bdg.
 14  21 +18
3. Arged Malesa Ostrów  14  21 +22
4. ROW Rybnik  14  18 -28
5. Trans MF Landshut Devils
 14  15 -56
6. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14  12 -45
7. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź  14  10 -93
8. InvestHouse Plus PSŻ  14  8 -50
2. Liga Żużlowa 2023
1. TEXOM Stal Rzeszów
 12  21 +137
2. Ultrapur Start Gniezno
 12
 20 +91
3. OK Bedmet Kolejarz Opole  12
 19 +43
4. Grupa Azoty Unia Tarnów  12
 14 +43
5. Optibet Lokomotiv
 12  14 -24
6. ENEA Polonia Piła  12  10 -111
7. Metalika Recycling Kolejarz  12
 5 -177

Klasyfikacja końcowa SGP 2022

1. Bartosz Zmarzlik
166
2. Leon Madsen
133
3.  Maciej Janowski
106
4. Fredrik Lindgren 103
5.  Robert Lambert 103
6. Daniel Bewley
102
7. Patryk Dudek 102
8. Tai Woffinden 93
9.  Martin Vaculík
91
10. Jason Doyle 83
11. Mikkel Michelsen 82
12. Jack Holder 67
13. Max Fricke 52
14. Anders Thomsen 51
15. Paweł Przedpełski
29

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43