KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Nic to nie oznacza, bo od nowa się skupiamy, od nowa walczymy o najwyższe cele.

Bartosz Zmarzlik na pytanie TVP, ile dla niego znaczy sytuacja, gdy już w pierwszych dniach kwietnia ma na swoim koncie 4 wygrane turnieje

Rollercoaster2W pierwszej części "stalowego" résumé przedstawiliśmy punkt wyjścia, czyli sytuację gorzowian u progu sezonu 2013, oczekiwania zarządu i kibiców, podsumowaliśmy dokonania klubu oraz oceniliśmy postawę poszczególnych zawodników w zakończonych właśnie rozgrywkach. Pora przeanalizować całokształt pracy trenera Stali, Piotra Palucha, rozliczyć zarząd klubu z przedsezonowych zapowiedzi, odpowiedzieć na pytanie, jaką spuściznę pozostawił po sobie ten sezon, wreszcie spróbować ocenić to, co dziś dla kibiców w Gorzowie najważniejsze - perspektywy na przyszłość.

 

Trener znaczy szef

W gorzowskim światku już jakiś czas temu ukuto teorię, że Piotr Paluch lubi mieć w parkingu grzecznych chłopców. Takich cielaczków, którzy będą pokornie słuchać, głosu nie podniosą, a czasem - tak w ramach własnej inwencji - poprzybijają z coachem piątki. Ponoć takie zachowanie cechuje facetów o małych... mniejsza już z tym, czym małym; w każdym razie w sporcie, zwłaszcza na pewnym poziomie, aby osiągnąć sukces, należy być upartym, zadziornym, pewnym siebie, mieć własne zdanie, być wręcz nieco szalonym, niepokornym. Czy to są cechy trenera Palucha? Czy to są cechy, które trenerowi Paluchowi podobają się u podopiecznych? Może właśnie stąd nieporozumienia w trakcie sezonu z Pawłem Hlibem (którego ponoć trener w ogóle nie chciał w Stali widzieć), a wcześniej z Tomaszem Gollobem? Ostatecznie popularnemu "Bolowi" niemal w całości udało się dopiąć swego i dostał wymarzoną drużynę "aniołków".

Największym atutem Piotra Palucha jest z pewnością doświadczenie wyniesione z torów żużlowych. Jako były zawodnik rozumie specyfikę tego sportu i - wbrew spolegliwemu charakterowi - potrafi dotrzeć do swoich podopiecznych. Największym mankamentem wydaje się sposób przygotowania nawierzchni do meczu. Tutaj jednak było na kogo zrzucić winę: pogoda, komisarze toru, zastrzeżenia zgłoszone przez rywali, w ostateczności złe fluidy. Przygotowywanie toru z jedną, w porywach dwiema, ścieżkami, to nie jest jednak to, co żużlowe tygryski (my, kibice) lubią najbardziej. Rozsypujący się tor, wyrwy, garby, a czasem wręcz dziury, chwały trenerowi nie przyniosły, i to zarówno w Polsce, jak i wśród swoich. Brak walki i wyprzedzeń na trasie, to nie tylko wina tłumików czy zacienienia pierwszego łuku, co znakomicie udowodnił mecz z Włókniarzem. Paradoksalnie tor do walki na całej jego szerokości zrobiono akurat wtedy, gdy przyjechała drużyna przyzwyczajona do ścigania na takiej nawierzchni, kochająca walkę na dystansie. Jak się skończyło, pamiętamy. W niektórych meczach odnosiło się wrażenie, że tor był przygotowany pod drużynę gości i to gospodarze musieli się do niego dopasowywać. Tak naprawdę dopiero w końcowej fazie sezonu Stal odzyskała ten utracony atut.

Paluch PiotrZaskoczony przebiegiem wydarzeń na torze? Bywało. Trener Piotr Paluch na stanowisku dowodzenia


Wydaje się, że wciąż sporym wyzwaniem dla popularnego "Bola" jest prowadzenie meczu pod kątem taktycznym. "Zajeżdżanie" juniora Zmarzlika trzykrotnym z rzędu posyłaniem go do boju czy stosowanie rezerw w nieodpowiednich momentach pokazuje, że zdarzają się sytuacje, kiedy trener się gubi i brakuje mu chłodnej oceny sytuacji. Podobnie było z ustawianiem pary meczowej Kasprzak-Hlib. Zawodnicy ci w każdym meczu, przynajmniej w jednym biegu, albo zajeżdżali sobie drogę, albo wywozili się w płot, albo blokowali jeden drugiego. Współpraca, jak Pedersena z Pavliciem... Być może Paweł przywiózłby w lidze kilka punktów więcej, gdyby w parze jechał z kolegą, który lepiej wyczuwałby jego intencje, i to samo w drugą stronę. Między tymi zawodnikami na torze nie było żużlowej chemii, natomiast w parkingu wszystko przebiegało bez problemów. Może właśnie to widział trener, i tego się trzymał?

Niewątpliwie Palucha broni wynik sportowy, który jest satysfakcjonujący. Do tego jest trenerem tanim, na którego Stal z pewnością stać, ma wreszcie największy atut, nie do kupienia: jest człowiekiem stąd, z Gorzowa, ze Stali, wsiąkniętym w lokalne środowisko, klub i miasto. Poza tym wciąż uczy się trenerskiego rzemiosła i wydaje się, że - mimo wszystko - z każdym meczem staje się lepszy. No właśnie, kiedy przestanie się wydawać, a nabierze się co do tego pewności? Oby jak najszybciej! Najlepszy jego trenerski mecz w sezonie? Ten w Gnieźnie. Najgorszy? Ten z Lesznem w Gorzowie.


Zarząd czyli Prezes


Zasadniczo działalność zarządu klubu żużlowego z prezesem na czele sprowadza się do dwóch najważniejszych zadań. Pierwsze z nich to zapewnienie płynności finansowej klubowi w postaci sponsorów, a drugie pozyskanie i zakontraktowanie jak najlepszych zawodników, najlepszych zarówno pod kątem sportowym, jak i finansowym. Ani jedno, ani drugie zadanie nie jest proste, nawet w tak poukładanym, zdawałoby się, klubie jak Stal Gorzów. No właśnie, okazało się, że poprzedni prezes zostawił po sobie niemal finansowe zgliszcza. Ireneusz Maciej Zmora od razu został rzucony na głęboką wodę. Brak sponsora tytularnego, odejście innych, związanych z poszczególnymi zawodnikami (Gollob, Žagar), pustki w klubowej kasie, grasujący finansowy potwór w postaci BSI, czyhający latem na swoją ofiarę, i do tego wszystkiego rozpadająca się drużyna. Prezes Zmora nie był jednak w klubie od wczoraj. Uczył się fachu przy boku imć Władysława I Komarnickiego dłuuuugie lata i tak naprawdę wiedział w co się pakuje, może nawet ponosi część winy za zastaną mizerię. Jak się jednak okazało, czas grał na jego korzyść. Po beznadziejnych transferach w postaci Nermarka, Gapińskiego czy Jankowskiego, odejściu Michaela Jepsena Jensena, pozbyciu się lekką ręką Žagara, mydleniu oczu kibicom (głównie karnetowcom) "grudniową bombą w składzie" (w sumie bomba była, i to dosłownie - z Hlibem), stał się w oczach fanów nieudacznikiem, wręcz oszustem. Do tego doszły marzenia o pierwszej czwórce (powtarzane w ciemno za prezesem honorowym), co wzbudzało w co bardziej krewkich kibicach Stali chęć dorwania gościa i uduszenia własnymi rękoma. Po kwietniowych porażkach na własnym torze nadal wmawiał wszystkim, że wierzy w potencjał tej drużyny. Kiedy nie szło zawodnikom, to ich wspierał, zamiast zasłużenie skrytykować. Słynna wyprawa na ryby z Tomkiem Gapińskim  przeszła już do barwnej historii polskiego żużla, podobnie jak "spasione, leniwe koty" Komarnickiego. Nie wiadomo, na ile zaklinał rzeczywistość, a na ile sam w to wierzył, ale ta drużyna w końcu odpaliła. O dziwo, w mediach prezes Zmora, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, tonował wówczas nastroje. Nie było wojenki medialnej przed derbami Ziemi Lubuskiej ani pompowania balonika po zwycięstwach z Falubazem, we Wrocławiu czy w Gnieźnie. Trzeba przyznać, że swoją postawą i wypowiedziami w mediach zdobył szacunek kibiców nie tylko w Gorzowie, ale nawet w... Zielonej Górze.

Innym pozytywem działalności prezesa jest to, że zbudował drużynę na miarę finansowych możliwości klubu. Nie ugiął się pod presją żądań zawodników i postawił na swoim. Efekt? "Staleczka" Ekstraligę obroniła, a prezes nie pogrążył klubu finansowo, pozostawiając w dobrej sytuacji wyjściowej przed sezonem 2014. Chrzest bojowy przeszedł, bogatszy o nowe doświadczenie ma teraz szansę stworzenia czegoś, czego - nawet z większymi pieniędzmi i lepszym składem  - nie udało się zbudować jego poprzednikowi, mianowicie drużyny przez duże „D”.

Zmora-GapaWędkarski wypad prezesa z Tomkiem Gapińskim przeszedł już do ligowej legendy


Widziane z trybun


Ligowy rollercoaster nie ominął również serc kibiców Stali, które w minionym sezonie wystawione były na poważną próbę podczas wizyt na stadionie przy ul. Śląskiej, szczególnie w pierwszej części rozgrywek. To nie było to samo, co rok temu, gdy w większości meczów domowych jedynym zmartwieniem na trybunach był rozmiar wygranej. W tym sezonie niemal każdy mecz w Gorzowie wywoływał wśród fanów niesamowite emocje. Ostateczny wynik lub losy punktu bonusowego często rozstrzygały się w ostatnich biegach zawodów. Drużyna była też bardzo nieprzewidywalna. Najpierw baty u siebie ze Stalą Rzeszów i Unią Leszno, ledwo wygrane spotkanie ze Startem Gniezno, po to, by w momencie, gdy nikt nie liczył na wygraną, przyszła kontrolowana niemal od początku wygrana w Tarnowie oraz z przyszłym mistrzem Polski w lubuskich derbach. Innym czynnikiem, niewątpliwie zwiększającym dawkę emocji, było ciągłe zagrożenie spadkiem do I ligi.

Doping kibiców: Stal Gorzów vs Falubaz




Rok temu można było przegrać z Unią Leszno u siebie, ale każdy o tym zapomniał. Teraz, każda porażka na własnym torze zbliżała drużynę do najgorszego, czyli spadku. Wszystkie te sportowe zakręty i nieprzewidywalne wyniki sprawiały, że pomimo niższch celów aż chciało się na Śląską chodzić. Szkoda tylko, że kolejny rok z rzędu te emocje były powodowane jedynie wynikiem, a nie walką na torze, której nie zabrakło jedynie w meczu, przegranym zresztą, z częstochowskimi Lwami.

Frekwencyjny cud?

Biorąc pod uwagę słabsze wyniki gorzowskiej drużyny, wspomniany brak walki na torze czy kryzys gospodarczy w regionie frekwencję w sezonie 2013 na stadionie Stali można uznać wręcz za rewelacyjną.

Tabela nr 4: Liczba widzów na meczach w Gorzowie

Runda

Data

Rywal

Wynik

Widzów

1

27.04

Unia Leszno

43:47

9.500

3

14.04

Stal Rzeszów

42:48

11.000

6

05.05

Start Gniezno

48:42

9.300

8

19.05

Falubaz Zielona Góra

50:40

13.300

10

02.06

Polonia Bydgoszcz

52:38

9.500

12

30.06

Włókniarz Częstochowa

43:47

10.500

14

21.07

Unia Tarnów

55:35

10.800

15

28.07

Apator Toruń

53:37

10.500

17

15.08

Sparta Wrocław

61:29

12.100

Razem widzów: 96.500

Średnio widzów: 10.722

Źródło: oficjalne dane klubu


Powyższa tabela przedstawia jedną ciekawą prawidłowość. Forma gorzowskich fanów była w minionym sezonie bardzo równa, gdyż frekwencja na każdym meczu kształtowała się podobnie, niezależnie od wyników, klasy rywala, pogody, wakacji, świąt i innych czynników. Jeżeli w sezonie kryzysowym najniższa liczba fanów wyniosła prawie 10.000, musi to o czymś świadczyć.

Atmosfera i doping na stadionie były również na wysokim poziomie. Od lat świetną robotę w tej mierze wykonuje Stowarzyszenie Stalowcy, zajmujące się oprawą i prowadzeniem dopingu. Pozostali kibice, zwani „piknikami”, często włączają się do kibicowania, najaktywniej ci siedzący (a właściwie stojący) na trybunie niskiej przeciwległej prostej. Daje się zauważyć, że z roku na rok coraz więcej "szeregowych" fanów jest wyposażonych w szaliki czy żółte koszulki, co sprawia, że trybuny na meczach, jako całość, prezentują się naprawdę okazale. Najokazalej, tradycyjnie, podczas derbów z Falubazem.

Sezon 2013 na trybunach w Gorzowie w telegraficznym skrócie:



Perspektywy na przyszłość

Ważny kontrakt z gorzowskim klubem mają wszyscy juniorzy z Bartoszem Zmarzlikiem na czele. Do tego dochodzą pewniacy w osobach Krzysztofa Kasprzaka i Linusa Sundstroema, którzy zgodzili się podpisać kontrakty na dwa lata. Tak naprawdę zarząd klubu ma tej jesieni trzy priorytety: zatrzymać Iversena, odzyskać Žagara i znaleźć sponsora tytularnego lub strategicznego. A najlepiej obu naraz. Spełnienie dwóch pierwszych celów sprowadza się, i zależy przede wszystkim, od zrealizowania tego ostatniego. Jak co roku, każdy będzie rozmawiał z każdym, będzie sondowanie klubów ze strony zawodników i kuszenie ze strony prezesów. Będzie dużo rozmów i jeszcze więcej plotek. Obecnie priorytetem jest zatrzymanie w Gorzowie fenomenalnego Duńczyka. Wola i chęci są z obu stron, a to bardzo dobrze wróży. Do tego dochodzą coraz bardziej optymistyczne wiadomości dotyczące pozyskania przez Stal sponsora.

Wiadomo, że ze Stalą i częścią kasy z kontraktu żegna się Daniel Nermark. Nikt w Gorzowie za nim płakać nie będzie, no może troszkę trener Paluch. To samo tyczy się Adriana Gomólskiego i Łukasza Jankowskiego. Nie wiadomo co z Pawłem Hlibem. Albo zostanie jako rezerwowy i będzie wypożyczany do niższej ligi w ramach instytucji gościa, albo odejdzie. Jeżeli do tego dodamy pozostanie Tomka Gapińskiego, to w optymistycznej wersji skład Stali na przyszły sezon jest już znany i... lubiany.  Trójka liderów w postaci Iversena, Žagara i Kasprzaka wsparta Gapińskim i Sundstroemem plus jedna z najmocniejszych par juniorskich w Polsce: Zmarzlik-Cyfer pozwalają realnie myśleć o czymś więcej niż piąte miejsce w tabeli. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku i zdrowia zawodników.

Iversen-liderNiels Kristian Iversen wypatrujący... Betardu?! Niedoczekanie. Ale lepszej przyszłości swojej i Stali, po roku desperackiej chwilami walki o utrzymanie, już z pewnością tak


Najwięcej emocji, poza składem, budzi sytuacja finansowa klubu. Jeżeli uda się pozyskać konkretnego sponsora, to zarzewie finansowego pożaru powinno zostać opanowane. W przeciwnym razie znów trzeba będzie budować skład w oparciu o zawodników tanich, perspektywicznych, chcących jeździć w Gorzowie i nie pasujących do koncepcji możnych ligi. Jedno jest pewne: Stal nie potrzebuje wielkich zmian, potrzebuje spokoju oraz rozwagi ludzi zarządzających klubem. Perspektywy na przyszłość są obiecujące, lepsze niż 9-10 miesięcy temu. Nadchodzący kwartał już tradycyjnie wszystko wyjaśni. Nam, kibicom dumy Gorzowa, pozostaje mieć nadzieję, że zbliżająca się jesień będzie miała żółto-niebieskie barwy.


Łukasz Koźliński

Współpraca: Michał/Gorzów

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Nic to nie oznacza, bo od nowa się skupiamy, od nowa walczymy o najwyższe cele.

Bartosz Zmarzlik na pytanie TVP, ile dla niego znaczy sytuacja, gdy już w pierwszych dniach kwietnia ma na swoim koncie 4 wygrane turnieje

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2023
1. Betard Sparta Wrocław  14 30 +124
2. Platinum Motor Lublin  14 28 +185
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 20 +54
4. TAURON Włókniarz  14 18 +13
5. ForNature Solutions Apator  14 15 -42
6. FOGO Unia Leszno  14 11 -98
7. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 10 -61
8. Cellfast Wilki Krosno  14  7 -175
 1. Liga Żużlowa 2023
1. ENEA Falubaz Zielona Góra
 14  35 +232
2. Abramczyk Polonia Bdg.
 14  21 +18
3. Arged Malesa Ostrów  14  21 +22
4. ROW Rybnik  14  18 -28
5. Trans MF Landshut Devils
 14  15 -56
6. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14  12 -45
7. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź  14  10 -93
8. InvestHouse Plus PSŻ  14  8 -50
2. Liga Żużlowa 2023
1. TEXOM Stal Rzeszów
 12  21 +137
2. Ultrapur Start Gniezno
 12
 20 +91
3. OK Bedmet Kolejarz Opole  12
 19 +43
4. Grupa Azoty Unia Tarnów  12
 14 +43
5. Optibet Lokomotiv
 12  14 -24
6. ENEA Polonia Piła  12  10 -111
7. Metalika Recycling Kolejarz  12
 5 -177

Klasyfikacja końcowa SGP 2022

1. Bartosz Zmarzlik
166
2. Leon Madsen
133
3.  Maciej Janowski
106
4. Fredrik Lindgren 103
5.  Robert Lambert 103
6. Daniel Bewley
102
7. Patryk Dudek 102
8. Tai Woffinden 93
9.  Martin Vaculík
91
10. Jason Doyle 83
11. Mikkel Michelsen 82
12. Jack Holder 67
13. Max Fricke 52
14. Anders Thomsen 51
15. Paweł Przedpełski
29

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43